Błądząc myślami,po nieco bardziej zawiłych niż Lizbońskie uliczki sferach umysłu, poszukuję wytchnienia. Emocjonalnego spełnienia,by w końcu znaleźć wyczekiwany cel.
Witam Alfamę.
To właśnie tu,w najstarszej dzielnicy Lizbony,Fado wzięło swój początek.Portowe miasteczko o którego średniowieczne mury uderzają rytmicznie fale wzburzonego oceanu.Niezwykła subtelność ,a zarazem potężna siła,drzemiąca w muzycznej opowieści.Delektuję się dźwiękami i obrazami,które maluje moja wyobraźnia.
Muzyczną ucztę aranżuje Madredeus, jeden z najznakomitszych zespołów tworzących muzykę inspirowaną Fado. Rozsmakowując się w różnorodności dźwięków,niezmiennie od 1985 roku roztacza wokół siebie aurę tajemniczości,niezwykle umiejętnie malując muzyczną ilustrację. Unikalne, niebanalne dźwięki od lat czerpią inspiracje z opowieści portowych miast,w tym i Lizbony.
Obrazy i dźwięki Alfamy to inspiracje w których niegdyś zasmakował Wim Wenders. Jestem wdzięczna za film Lisbon Story. Dźwięk,a właściwie muzyka ulicy odgrywa znacznie większą rolę. Obraz miasta,tętniące w nim życie staje się tym razem tylko tłem dla całości. Lisbon Story,to podróż, to ciekawość, przeradzająca się w fascynację. Fado to hymn,to bicie serca,świętość tego miasta.
Z dedykacją dla Łukasza...
Evelina