Delektuję się samotnością. Kocham ją,lecz nie zapraszam do swojego życia
za dnia- Cóż to za miłość...interesowna?
Samotność boli, tak jak i prawda, choć obie dają oczyszczenie.
Fado
smakuje mi najbardziej,gdy delektuję się nią w odosobnieniu.Pomimo
buntowniczej natury, nieodłączny element moich muzycznych historii,zauroczeń,pomyłek. Ona nigdy pomyłką się nie okazała.Sądzę,że bez większego trudu, wpasowała się
w kształt mojej duszy znajdując sobie tam miejsce na zawsze. Od lat koi
niepokoje serca. Remedium mojego życia.
Istota samotności zauroczyła mnie swoją obietnicą poznania na
wskroś człowieczej duszy.Odnajdując prawdziwy rytm bicia serca.
Cisza..to właśnie w niej
Bóg przemawia.Wiem,że sumienie kocha się w ciszy, uwalnia się w niej, kocha trudną miłością, ale prawdziwą. W samotności wracamy do siebie. Niczym wzburzone fale oceanu, z całą mocą
swego niepokoju, w końcu odnajdujemy harmonię,
spokój i wytchnienie. Samotność inspiruje,a muzyka tak jak z natury czerpie z niej siłę, uwalniając łzy, gdy zwierciadła duszy zapatrzą się w dal.
Evelina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz