Dzisiejsza Iberiada dokonuje muzycznego przejścia, popełnia kolejny
mały rozdział poruszający temat różnorodności niepokornych dźwięków i barw
Półwyspu.
Fascynujące jest, gdy w obliczu potężnej siły wpływów kultury, tradycji, dwa kraje w swej silnej odrębności
odnalazły wzajemny szacunek i harmonię. Wyobrażam
sobie płynące rwącym potokiem hiszpańskie
wody Duero,które w subtelny sposób przenikają niewidzialną granicę dwóch(nie
tylko muzycznych)światów. W nostalgicznym tonie Fado, już
portugalska Douro dopływa do wód oceanu,a melancholijna muzyka odbija się echem
o wzburzone fale nieskończoności.
Serce Portugaili bije własnym rytmem od
wieków, skrywając tajemnice, uwodząc melodią, zapachem i smakiem.
Fado to przeznaczenie, nostalgiczne wspomnienie przeszłości,kontemplacja przemijania.
Fado to opowieści o życiu,czerpiące ze sensualnych źródeł Afryki, ze zmysłowości Brazylii w czasach
kolonialnej świetności.
Sny opowiedziane w języku Fado, to sny płynące z głębi
duszy.
To melancholijny dźwięk gitary,to śpiew,intymne zwierzenia, opowiedziana
codzienność,tęsknota. Żal, ale też i uśmiech,
odrobina radości, jak w życiu.. Nie bijmy braw gdy pieśń ustaje, tak jest
przyjęte..
Kiedy pewnego dnia staniesz na wzgórzu Cabo da Roca,wsłuchaj się wtedy w tajemniczy szum oceanu. W tym miejscu podróż dobiega końca,zamyka się pewien rozdział. Zatrzymaj się.Poczuj,że to właśnie tam kończy się świat.Muzyka Fado właśnie stąd czerpie swoją siłę,zawiera się w niej tajemnica,którą kryją niezmierzone wody oceanu.
cdn.
Evelina