Delektuję się samotnością. Kocham ją,lecz nie zapraszam do swojego życia
za dnia- Cóż to za miłość...interesowna?
Samotność boli, tak jak iprawda, choć obie dają oczyszczenie.
Fado
smakuje mi najbardziej,gdy delektuję się niąw odosobnieniu.Pomimo
buntowniczej natury, nieodłączny element moich muzycznych historii,zauroczeń,pomyłek. Ona nigdy pomyłką się nie okazała.Sądzę,że bez większego trudu, wpasowała się
w kształt mojej duszy znajdując sobie tam miejsce na zawsze. Od lat koi
niepokoje serca. Remedium mojego życia.
Istota samotności zauroczyła mnie swoją obietnicą poznania na
wskroś człowieczej duszy.Odnajdując prawdziwy rytm bicia serca.
Cisza..to właśnie w niej
Bóg przemawia.Wiem,że sumienie kocha się w ciszy, uwalnia się w niej, kocha trudną miłością, ale prawdziwą. W samotnościwracamy do siebie. Niczym wzburzone fale oceanu, z całą mocą
swego niepokoju, w końcu odnajdujemy harmonię,
spokój i wytchnienie. Samotność inspiruje,a muzyka tak jak z natury czerpie z niej siłę, uwalniając łzy, gdy zwierciadła duszy zapatrzą się w dal.
Słuchając muzyki
Flamenco, wyobraźnia wędruje zdecydowanie dalej poza bezpieczne ramy muzycznej
poprawności. Pomimo komercjalizacji nawet i tej muzyki, czego jestem świadoma, chcę wierzyć w jej niepowtarzalność i prawdę
wyrażania emocji. Być może to naiwne, ale kryzysu wiary w muzykę którą kocham, absolutnie nie biorę pod uwagę. Pewnym wartościom jesteśmy oddani do końca, bo
tak czuje nasze serce, a jemu wierzę, bo jako jedyne jest bezkompromisowe.
Pomimo
wpływów wielu kultur na kształtowanie się sztuki etnicznej Flamenco, to właśnie
arabskie korzenie i ich orientalne owoce do dziś nadają tak wyrazistego smaku
całości. Kilkusetletnie panowanie Maurów
na ziemiach Półwyspu Iberyjskiego w okresie Średniowiecza, odcisnęło ślad na
kształtowanie się przez lata muzyki Flamenco. Tam gdzie rodzi się rytm, powstaje i muzyka. Śpiew i taniec pojawiły
się jako pierwsze. Przejmujący, rozdzierający serce śpiew "cante
jondo"(głęboki śpiew) bez powodu nazywany był krzykiem duszy, a charakterystyczne Ay-ay-ay!" i "Ay-li-li! arabskich żebraków średniowiecznych ulic wkomponowały się
idealnie w interpretacje smutku i cierpienia późniejszych śpiewów. Dla
kontrastu, radosne i uwodzicielskie,lecz
również powściągliwe "Tangos", to także niezaprzeczalny ukłon w stronę północno-afrykańskich
wpływów.
Arabskie nuty przenikały Andaluzyjską ziemię odnajdując się w niej znakomicie. Charakterystyczne rytmy bębnów i tamburynu, uderzenia dłoni i obraz dawnych religijnych tańców, to wszystko, co dziś przywołuje na myśl różnorodność dźwięków orientu.
Muzyka Flamenco.. jak wiele jest w niej zawarte, ile historii, ile uczuć i emocji. Za każdym razem jesteśmy słuchaczami innej opowieści wraz z towarzyszącą jej zupełnie nieoczekiwaną interpretacją. Taniec natomiast, stanowi ilustrację do całości. Zapraszając do świata barwnego, sekretnego.. Ozdobne, niezwykle zmysłowe ruchy tańca nadają nieodparte pragnienie odkrywania tych tajemnic co raz bardziej i bardziej.
Czarny woal nocy osłania wspomnienia
mijającego dnia. Gdy sen jest już bliski ja po raz ostatni wsłuchuję się w
muzykę,w której serce ukołysze dziś moje sny. Melodie Tysiąca i jednej nocy,orientalne
dźwięki przeplatające się z balsamicznie ciężkim zapachem kadzidła. Kardamon,imbir,jaśmin... Zmysły zatracają się w intrygujących zapachach i dźwiękach. Zamknij oczy. Persja,
Afryka, Armenia.. ile dróg? niezliczone źródła inspiracji.
Niestrudzona wędrówka do "Ziemi obiecanej" aby pod Andaluzyjskim niebem
znaleźć wytchnienie i pozostać na dłużej. Flamenco-odkrywa
najbarwniejszą
historię swojego powstania...
Długa nieobecność, czas refleksji
itajemnica nadchodzących dni nowego roku..Odważne
bądź nieśmiałe postanowienia lub kontynuacjadawno już przemyślanych zamierzeń. Początek
drogi.. tej nowej jeszcze nieprzebytej dodaje nadziei. Zyskujemy siłęby otworzyć serce, zaufać, zakochać się w
życiu raz jeszcze.
Mimo wszystko od czasu do czasu
zapatrzę się wobrazy przeszłości malowane pastelami, radosny impresjonizm.
Ludzie,słowa,tylko w jasnych odcieniach pogodnych barw. Cokolwiek się wydarzyło,przywiodło mnie tu, dlategojestem
wdzięczna przeszłości i maluję ją za
pomocą swojej własnej palety kolorów.
"Fado" znaczyprzeznaczenie, los, Boski scenariusz, kreślony nam
przez całe życie.To również tęsknota za minionymi chwilami, za czymś
wyczekiwanym. Fado to niebawem 10 lat mojego życia, to miłość prawdziwa,
ona trwa i trwać będzie do końca.. Fado to anielski głos kobiety, któryprzed laty oddał nam Czarny Ląd. Marisa dos Reis Nunes ,dzisiejszy wpis
poświęcam tej oto artystce.
Historia muzyki Fado od lat uczy
nas wrażliwości i poszukiwania prawdziwego sensu "Saudade". Wskazując na
niezliczone przykłady tworzenia z pasją . Twórczość Marizy to dogłębne poświęcenie się
muzyce, bezinteresowność tworzenia. Oprócz prawdziwej miłości do Fado, która
rodziła się na uliczkach Lizbońskiej Mourarii , Mariza została obdarzona
niezwykle mocną i charakterystyczną
barwą głosu. Pieśni w jej wykonaniu, to swoiste dzieło sztuki ,niezwykle bogate
we wrażliwość interpretacje. Ekspresja i siła przeżywania każdego z utworów,
to coś, co dostrzega się, czuje! od pierwszej chwili. Atmosfera tajemniczości, wzruszenie
oraz te najważniejsze, prawdziwe emocje pozostają w pamięci na długo.
W 2006 roku miało miejsce
niezwykłe artystyczne wydarzenie. Pod gwieździstym Lizbońskim niebem nieopodal mauretańskiej wieży Belem, symbolem świetności
portugalskich odkrywców,rozbrzmiewa głos anieli. Prawdziwy Boski talent, bo w
moim odczuciu tak waśnie pragnę go przedstawić. Wraz ztowarzyszącą Sinfonietta
de Lisboa – pod batutą Jaquesa Morelenbauma, oraz odznaczająca się niezwykłą wirtuozerią
gry portugalskiej gitary Luisa Guerreiro, Mariza zaprasza na niepowtarzalną ucztę
dźwięków i emocji w samym sercu stolicy Fado."Wzruszenie i zachwyt nad wielkością talentu" to moje podsumowanie tego koncertu.
Od niedawna jestem szczęśliwą
posiadaczką albumu koncertowego. Taki mój muzyczny skarb :)